I znów nastał ranek. Godzina ósma dwadzieścia. Ben jeszcze nie wrócił z pracy, Jack na kanapie w salonie a Chris z Susanną w osobnych pokojach. Wszyscy smacznie śpią. Rzadko się zdarza, że jest tutaj tak spokojnie. Wieczne kłótnie i przedrzeźnianie to tutaj norma. Takie wielkie kochające się rodzeństwo.
-Bena jeszcze nie ma?
Spytał zaspany Chris podchodząc do lodówki. Było to jego ulubione miejsce w domu. To przy lodówce czuł się bezpieczny i czuł, że ma dla kogo żyć. Dla lodówki! To jego druga miłość zaraz po piłce nożnej.
-Dopiero ósma. Pewnie śpi jeszcze w klubie.
Odpowiedział mu Jack przecierając oczy.
-Trening dziś masz?
Kontynuował.
-Nie, dzisiaj wolne. A ty?
-Wieczorem idę pobiegać. Idziesz ze mną?
-Czemu nie, ale wiesz, ja na Ciebie nie mam zamiaru czekać.
Odpowiedział mu pijąc mleko prosto z butelki.
-Zobaczymy kto będzie na kogo czekał.
Powiedział ze śmiechem.
-Głupi kretyn!
Krzyknął do niego wycierając twarz po śladach po mleku.
-Coś ty powiedział?!
I zaczęła się bójka.
-Możecie być trochę ciszej?!
Powiedziała uniesionym głosem Susanna wychodząc z pokoju.
-Niektórzy próbują tutaj spać!
Dodała.
Jej oczom ukazał się Chris leżący na podłodze z zasłoniętą buzią przez rękę Jacka, który siedział na nim i łaskotał go gdzie się dało.
-Jack, zostaw go... Z takimi słabeuszami nie ma co się bić...
Dodała opierając się o futrynę drzwi.
-Też prawda. Znajdę sobie godniejszego mnie przeciwnika.
Powiedział i uderzając po przyjacielsku brata w głowę zszedł z niego i położył się znów na kanapę.
-Idiota!
Powiedział wnerwiony Chris wstając z podłogi.
***
Siedzieli razem przy stole. To tutaj tak rzadko się zdarza, praktycznie tylko od święta. Dziś udało im się zgromadzić razem na wspólnym śniadaniu.
-Jak macie zamiar spędzić dziś dzień?
Zaczął Jack.
On czuł się odpowiedzialny za swoje rodzeństwo.
-Spać. Spać. Spać.
Odpowiedział mu Ben mieszając mleko w misce.
-Zajebiście.
Podsumował go najstarszy.
-Suss? Ty co zamierzasz?
Szybko doszły go słuchy, że straciła robotę. Cóż, najlepszym się może zdarzyć.
-Spać. Spać. Spać.
Odpowiedziała ze śmiechem.
-Nie jest to zabawne, Suss. Zbliża się opłacenie mieszkania, rachunków. I jeszcze ostatnia rata za lodówkę.
Powiedział Chris.
-Już srasz w gacie? Znajdę coś i zobaczysz, będę zarabiała o wiele więcej niż ty!
Odpowiedziała mu wywracając oczami.
-Co, zamierzasz sprzedać swoje piękne ciało?
Spytał puszczając do niej oczko.
-Coś ty powiedział?!
-Ogłuchłaś?
Tego było za wiele. Z Chrisem zawsze było jej najciężej się dogadać, między nimi najczęściej były sprzeczki, ale tym razem to on już przesadził! Mega zdenerwowana Sussana sięgnęła po miskę, w której jeszcze przed chwilą było mleko i wylała je na głowę blondyna. Zaraz po tym jak on przetarł oczy dostał soczystego strzała prosto w twarz.
-Pomyśl czasem zanim coś powiesz.
Podsumowała to wszystko i wyszła z mieszkania zabierając ze sobą kurtkę.
-Za często trenuje z Tobą boks...
Powiedział Chris łapiąc się za twarz w kierunku starszego brata.
-Jeszcze nie pokazała wszystkiego, ciesz się.
Odpowiedział mu z pogardą w głosie i wyszedł z mieszkania za siostrą.
-Co ja takiego powiedziałem?!
Spytał oburzony Chris, gdy drzwi za Jackiem się zamknęły.
-Ja tam się z Tobą zgadzam.
Odpowiedział od niechcenia Ben jedząc suche płatki.
Chris tylko czekał, aż brunet dokończy swoją wypowiedź.
-Bo szczerze, to co ona może robić innego niż się puszczać za pieniądze? Dobrze jej powiedziałeś.
Dokończył i poszedł do jednego z wolnych pokoi w celu pospania jeszcze kilku godzin.
***
Szła, sama nie wiedząc gdzie. Chciała po prostu pobyć przez chwilę sama. Słowa Chrisa ją zabolały. Nie ma co ukrywać, cholernie ją zabolały.
-Suss!
Usłyszała głos gdy szła w kierunku lasku u granicy miasta.
-Suss... Poczekaj!
Usłyszała znów i już po chwili poczuła czyjąś rękę na swoim ramieniu.
-Gdzie idziesz?
Kontynuował mężczyzna.
-Nie wiem sama...
Odpowiedziała mu przystając na chwilę.
-Przepraszam Cię za niego. Nie powinien być tak do Ciebie mówić.
Dodał patrząc się w ciemne oczy siostry.
-Chris dobrze powiedział. Bo co ja mogę robić poza dawaniem dupy? No sam powiedz...
Odpowiedziała mu sztucznie się uśmiechając i znów wolnym krokiem ruszyła przed siebie.
-Nie wracaj do tego co było kiedyś. Było minęło, nie ma co rozpamiętywać. Zmieniłaś się i to jest najważniejsze. Stać Cię na dużo więcej, możesz wiele osiągnąć, tylko musisz tego chcieć.
Mówił łapiąc ją za rękę.
-Nie wiem co bym zrobiła, gdyby nie było Cię przy mnie...
Powiedziała mocniej ściskając rękę brata.
-Oszalałabym z tymi idiotami. Chyba bym pozabijała!
Powiedziała lekko się śmiejąc.
-Jesteś na dobrej drodze! Chrisowi jeszcze na długo pozostanie ślad po Twojej ręce. Szybko się uczysz!
Powiedział jej robiąc w powietrzu ruch uderzenia kogoś.
-Kocham Cię Jack i obiecuję, że jakoś zarobie pieniądze.
Powiedziała i mocno przytuliła się do brata.
-Tylko nie rób niczego głupiego.
***
Miło czasem jest pochodzić bez celu z osobą, która jest bardzo bliska naszemu sercu.
Susanna z Jackiem szwendali się po mieście przez dobre cztery godziny. Chodzili i rozmawiali. Z całego rodzeństwa to oni dogadywali się najlepiej. Może to dlatego, że Jack jako najstarszy najbardziej troszczył się o najmłodszego? A w dodatku była to jego jedyna siostra? Możliwości jest wiele, ale prawda jest taka, że to oni byli sobie najbliżsi.
-Tylko proszę, nie kłóć się już z nim, bo nie warto.
Powiedział Jack do Susanny, gdy łapał się za klamkę od drzwi.
-Spokojnie, nie mam zamiaru.
I weszli do mieszkania. Przy lodówce stał Chris jedząc sałatkę, a na balkonie z papierosem w ustach stał Ben. Każdy ma jakieś uzależnienia.
-To jak Chris, idziesz pobiegać?
Zaczął od razu Jack.
-Tak, tylko zjem.
Dodał i wpakował kolejny kawałek kurczaka do buzi.
-To idę się przebrać.
Dodał i wszedł do łazienki.
Chris wyglądał jakby nie chciał rozmawiać z siostrą. Stał przy tej pieprzonej lodówce i jadł.
-Podziel się z siostrą.
Powiedziała Suss podchodząc do Benjamina i wzięła od niego papierosa.
-Co was tak długo nie było?
-Tak wyszło.
Odpowiedziała wypuszczając dym z ust.
-Ej, oddawaj, to ostatni!
Powiedział zabierając jej papierosa.
-Sknera!
Odpowiedziała mu lekko uderzając go w ramie.
W kuchni nadal stał Chris jedząc sałatkę. Susanna chciała udawać, że to co usłyszała od blondyna nie zrobiło na niej żadnego wrażenia. Ale nie potrafiła...
-To może chociaż ty się podzielisz?
Spytała stając obok brata. Ten napił na widelec kawałek kurczaka w towarzystwie warzyw i włożył widelec do buzi siostry.
-Dziękuję, bardzo niedobre.
Odpowiedziała uśmiechając się lekko.
-Suss, sorry za tamto. Samo tak jakoś wyszło...
Powiedział po chwili.
-Spoko. Przynajmniej pocieszyłam się tym, że mocno dostałeś w mordę ode mnie.
Powiedziała i przyjrzała się czerwonemu śladowi na twarzy brata.
-No, jeszcze trochę z tym pochodzisz. Możesz się chwalić, że przyłożyła Ci dziewczyna!
Powiedziała i uśmiechając się usiadła na kanapie w salonie.
-Zabawna jesteś...
Dodał zniesmaczony Chris chowając miskę z sałatką do lodówki.
Niedługo potem Chris i Jack biegali po wyznaczonej trasie, a Susanna z Benjaminem siedzieli przed telewizorem. Cóż za różnorodne spędzanie czasu.
-Trzeba wyremontować łazienkę.
Zaczął Jack.
-Wiem. I co ja mam z tym wspólnego?
Spytał się Chris. Biegli bocznymi ulicami, niedaleko ich mieszkania. Zwykle biegali tą ścieżką, gdyż była dobrze oświetlona i po prostu była wprost stworzona dla biegaczy.
-Z naszej czwórki tylko ty budowlankę skończyłeś. Znasz się na tym.
-Wiesz, wykonać to nie ma problemu. Dawaj kasę, to zacznę nawet dzisiaj.
-Chris...
-No co. Nie ma kasy, nie ma remontu.
***
-Idziesz dzisiaj do klubu?
Spytała się Susanna.
-No, na dwudziestą...
Odpowiedział jej od niechcenia.
-To się pośpiesz masz pół godziny.
Zastanawialiście się kiedyś, co to jest prędkość światła? Ben zaraz po usłyszeniu tego zdania zerwał się na równe nogi i zaczął biegać po całym mieszkaniu. Gdy leżał, był ubrany tylko w bokserki i koszulkę. Po pięciu minutach wychodził już ubrany w odpowiedni strój, z dobrą fryzurą i odpowiednimi perfumami. Jak on był w stanie zrobić to wszystko w tak szybkim czasie?
-Do rana...
Powiedziała sama do siebie, gdy Ben bez jakiegokolwiek pożegnania wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
Po godzinie do mieszkania wrócili cali spoceni Chris i Jack. Po przepychankach pod drzwiami łazienki jeden wszedł do środka, drugi usiadł na kanapie.
-Chris, śmierdzisz!
Powiedziała śmiejąc się Susanna zatykając nos.
-Chcesz poczuć moc męskiego zapachu?
Spytał się Chris poruszając brwiami. Po zobaczeniu przerażonego wzroku Suss położył się na niej i zaczął ją łaskotać.
-CHRISSS!!! Proszę Cię! Śmierdzisz!
Krzyczała bijąc go po ramionach jednocześnie głośno się śmiejąc.
-Ooo, jaki słodki widok...
Powiedział Jack wychodząc w samym ręczniku z łazienki.
-Zostaw ją i idź się wykąp, bo faktycznie śmierdzisz.
Dodał i poszedł do pokoju ubrać się.
***
Po godzinie dwudziestej pierwszej siedzieli we troje w salonie i oglądali mecz. Ligę Mistrzów. Oczywiście Chelsea.
-A kiedy ty zadebiutujesz w pierwszym składzie?
Zaczął Jack.
-Jak ty zdobędziesz złoty pas w boksie.
Cięta riposta.
Ku zdziwieniu wszystkich, mecz oglądali w spokoju. Piwko za piwkiem i jakoś minęło to dziewięćdziesiąt minut.
-Suss, chyba Ci telefon dzwoni...
Powiedział Chris.
Przez chwilę zapanowała kompletna cisza. A już po dosłownie ułamku sekundy Susanna biegła w kierunku pokoju.
-/Hallo?-/
Powiedziała do telefonu. Nie miała pojęcia kto dzwoni. Na wyświetlaczu wyświetlił jej się nieznany numer. Może Benjamin. Może o czymś zapomniał? To było bardzo, ale to bardzo możliwe.
Bardzo, bardzo bardzo mi się podoba ! Aż nie mogę się doczekać co będzie dalej !
OdpowiedzUsuńAhhh cudowny *-* Kto tam do niej dzwoni ? Jak mogłaś w takim momencie :D ja tego nie przeżyję :P Już nie mogę się doczekać następnego ! :)
OdpowiedzUsuńNo nie zasnę przez Ciebie dzisiaj ... Czemu przerwałaś w takim momencie?
OdpowiedzUsuńA tak po za, to rozdział bardzo fajny. Czekam na następny.
kurde nie przerywaj w takim momencie błagam !! super rozdział !
OdpowiedzUsuńMmmhhmm :)
OdpowiedzUsuńCudny :*
Mam nadzieję, że teraz akcja się rozkręci :D
OdpowiedzUsuńBo przecież musi być Alexis!
Heheh, bardzo fajny rozdział.
Informuj o następnym :D
UsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńJuż boję się, co ty tam wymyślisz z tym tajemniczym nieznajomym numerem... Może to Alexis?! :D
Cóż, pisz szybko, bo nie lubię żyć w takiej niewiedzy :D
http://gdzie-z-butami-w-moje-zycie.blogspot.com/2013/11/rozdzia-11.html serdecznie zapraszam na jedenasty rozdział i zachęcam do skomentowania. ;)
OdpowiedzUsuńMmmmhmhmh :)
OdpowiedzUsuńPowiedz mi, jak ty to robisz, że wszystkie Twoje blogi są takie fajne? Skąd ty masz te wszystkie pomysły? Serio nie mogę tego ogarnąć...
Cudny, świetny, wspaniały, super, zajebisty <3
Hej, hej :P
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na kolejny rozdział : http://broken--trust-and-broken-hearts.blogspot.com/
Zapraszam na nowy rozdział ;) http://nemesis17.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCudooo *o*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
Nowy rozdział :)
http://one-life-two-love.blogspot.com/2013/12/capitulo-tres-wiedziaam-ze-skads-cie.html