środa, 25 grudnia 2013

IV. Nie czyń drugiemu, co Tobie nie miłe

Nie mogły nacieszyć się swoją obecnością. Najpierw wybrały się razem na obiad,  do  jednej z restauracji, później odwiedziły wszystkie miejsca, z którymi miały najlepsze wspomnienia.
Fajnie jest wrócić na stare śmieci.
-Długo już masz tego psa?
Spytała Susanna, gdy chwilę po godzinie dwudziestej pierwszej dochodziły do domu.
-Milagro? Nie długo. Około trzech miesięcy. To jeszcze szczeniaczek, a już jest taki duży. Boje się co to będzie za rok, czy pół...
Zaczęła i nie mogła powstrzymać się od śmiechu.
-Myślałam, że będzie mniejszy..
-Ale przecież wiedziałaś, że to husky, one rosną duże.
Odpowiedziała jej Susanna.
-Tak, wiedziałam. Ale ogólnie miałam założenie kupienia jakiegoś małego, nie wiem, yorka może... Ale jak zobaczyłam tego małego szkraba, to stał się on moim ósmym cudem świata! Stąd to imię, Milagro- cud.
Wyjaśniła i otworzyła drzwi od domu.
Pora na odświeżenie się przed snem.
-Suss!
Krzyknęła stojąca w kuchni Dolores.
-Tak?
Odpowiedziała jej z łazienki.
-Chcesz coś jeszcze zjeść? Albo się napić?
-Nie, dziękuję!
Robi się. Dolly nie rozumiała słowa nie.
Już po chwili wyciągnęła na stół butelkę wina. Żeby miło spędzić wieczór, a się nie upić.
Pierwszy kieliszek, drugi, jakoś poszło.
-To może teraz porozmawiamy?
Zaczęła Suss.
-O co chodzi z tą pracą?
Kontynuowała.
-Chodzi o chłopaka, a dokładnie o jego aktualny związek. Pamiętasz, mówiłam Ci, że byłam z takim jednym... Zerwał ze mną kilka miesięcy temu. Zanim to zrobił, umawiał się z inną. Zdradzał mnie. Ja głupia byłam tak nim zaślepiona, tak cholernie byłam w nim zakochana, że nawet jak coś podejrzewałam, to wydawało mi się to niemożliwe! Tak dobrze potrafił mnie przekonać, że mnie kocha... Zostałam sama. A on ma teraz jakąś dziunie. Pewnie robi z nią to samo...
Zakończyła i spojrzała na przyjaciółkę siedzącą obok.
-Ale... W czym ja mam Ci pomóc? Przecież nie naprawię Ci związku...
-Wiem! Ty masz go zepsuć!
Nie zrozumiała, ale Dolly szybko jej wyjaśniła.
-Suss, wszyscy wiemy, jak łatwo oplątujesz sobie ludzi wokół palca. Jak bardzo podobasz się mężczyzną i jak dobrze umiesz to wykorzystać na swoją korzyść. Proszę Cię, żebyś rozkochała w sobie tego chłopaka. Żeby on zostawił tą dziewczynę. Żeby tak bardzo cierpiał jak ja...
Cóż, dziwne żądania.
-Oczywiście zapłacę! Proszę Suss, wiem, że to głupie, ale w ten sposób poczuje się lepiej...
Powiedziała i przegryzając wargę spojrzała na blondynkę.
-Dobra, kiedy mam zacząć?
-Dzięki! Dzięki! Dziękuję!!!
Krzyczała i rzuciła się na przyjaciółkę.
-Zaczniesz od jutra?
-Nie ma problemu, teraz wybacz, idę spać.
Odpowiedziała i z uśmiechem poszła do pokoju, w którym będzie spała przez najbliższe kilka dni.
***
Dzień rozpoczął się bardzo przyjemnie. Dolly, chyba chcąc się podlizać, albo po prostu z dobrego serca(w co wątpię) przyniosła blondynce do łóżka śniadanie. Sałatka owocowa z czekoladą i sok pomarańczowy. Pyszności!
Dzień był bardzo słoneczny. Lato w końcu zagościło na dobre.
-Dobra, to jak go znajdę? W ogóle, to jak on wygląda?
Zaczęła.
-Właśnie to nie będzie łatwe... Bo on nie jest takim zwykłym człowieczkiem... Tutaj w Barcelonie on jest bardzo rozpoznawalny... To piłkarz.
Dodała.
-Serio? Dlaczego zawsze ta piłka musi być obecna w moim życiu?
Zadała sobie sama do siebie pytanie.
-Właśnie, co u Twoich braci?
-Chyba bardziej chodziło Ci o Jack'a...
Powiedziała robiąc jednoznaczną minę.
-Susanna! No weź...
Dolly od zawsze podkochiwała się w Jack'u. Ale nigdy nic z tego poważnego nie wyszło. On ją uważał jak drugą młodszą siostrę.
-Dobrze u nich. Jack nadal trenuje boks Chris gra w Chelsea Londyn, a Ben jak to Ben, opierdala się całe życie. Teraz udaje DJ'a w jakimś klubie. Jest dobrze.
-To się cieszę. Wracając to tego chłopaka...
Powiedziała i wzięła laptopa. W wyszukiwarkę wpisała "Alexis Sanchez".
-To on.
-Kojarzę go. Mój brat go zna. Znaczy zna... Ma z nim zdjęcie. Kiedyś przed meczem Barcelony z Chelsea wpadli na siebie... Przystojny.
Podsumowała.
-Nawet nie wiesz jak bardzo...
Głośno westchnęła.
-Pokaż mi tą dziewczynę.
Blondynka, niebieski oczy ani trochę nie podobna do Hiszpanki.
-Dobra... Teraz jak do niego się dostać...
I zaczęła się burza mózgów. Każdy pomysł był zły, bo to przecież piłkarz jest. Nie da rady tak po prostu do niego wejść i rozkochać go w sobie.
-Może... Z jakąś ankietą do niego pójdę? Przecież ktoś mi drzwi otworzy, nawet jak nie on, to chociaż się czegoś dowiem...
Niby proste, ale czy się uda? Warto spróbować.
Po założeniu na siebie krótkich spodenek i bokserki w kolorze czerwonym wyszły wraz z psem w kierunku domu Sancheza.
-A! I pamiętaj, ty mnie nie znasz.
Powiedziała Dolores poprawiając jej włosy.
-Dobra, dobra. Dam radę.
Odpowiedziała jej i już sama poszła w kierunku bramy wjazdowej napastnika.
Dom miał duży. Bardzo duży. Wysoki płot bronił go jak twierdzę.
Wyciągnęła jeszcze z torby okulary zerówki, żeby wyglądać na mądrzejszą i zadzwoniła dzwonkiem.
<Tak?>
Usłyszała kobiecy głos dochodzący z domofonu.
<Witam. Przeprowadzam ankietę na temat traktowania zwierząt w różnych krańcach świata. Była by pani chętna odpowiedzenia mi na kilka pytań?>
Dlaczego taki rodzaj ankiety? Bo kompletnie zapomniała pomyśleć wcześniej o temacie ankiety, a to było pierwsze co jej wpadło do głowy.
<Proszę wejść>
Odezwał się znów głos, a brama się otworzyła.
Pewnym krokiem weszła do środka.
Biały dom z wieloma oknami. W oddali zauważyła piękny ogród z basenem. Gdy podeszła d odrzwi wejściowych, otworzyła jej jej niebieskooka blondynka.
-Proszę wejść.
Powiedziała z uśmiechem i wpuściła Susannę do środka.
-Witam, jestem Susanna Maxwillę, chciała poruszyć problem traktowania zwierząt przez ludzi. Tak więc pierwsze pytanie, ma pani zwierzęta?
Zaczęła, gdy siedziały już w salonie. Bardzo dużym salonie.
-Tak. Mam trzy psy. Dwa Goldeny Retrivery i jednego szpica miniaturowego. Przyprowadzić je?
-Nie ,nie trzeba. Mam tutaj jeszcze kilka pytań.
Głowę to ona ma. Pytanie wymyślała na poczekaniu. Dobrze, że ona się nic nie domyśliła.
Rozmawiamy około dziesięciu minut.
-Dziękuję, bardzo miło mi się z panią rozmawiało. A teraz ostatnie pytanie, nie do końca związane z anketą. Sama pani zajmuje się tymi trzema psami?
-Nie, mam chłopaka. We dwoje jakoś dajemy sobie radę.
-W porządku, dziękuję.
Nie tak miało być. Spędziła tu kilka minut, nic ciekawego się nie dowiedziała, a co najgorsze, Alexisa nie było w domu. Cóż, musi spróbować kiedy indziej.
-To dziękuję.
Powiedziała blondynka otwierając Susannie drzwi.
-To ja dziękuję.
Dodała ze sztucznym uśmiechem i opuściła willę.
-No idiotka!
Krzyknęła sama do siebie stojąc już na ulicy przed domem.
Tak była zdenerwowana na siebie, że nie udało jej się dowiedzieć niczego pożytecznego, że rzuciła teczką z papierami o ulicę.
-Pewnie, dobijcie mnie bardziej...
Mruknęła pod nosem i schyliła się, by podnieść kartki.
Wtedy usłyszała odgłos podjeżdżającego samochodu. Zatrzymał się zaraz przed nią. No, w końcu kucała na środku ulicy. Niezbyt mądre.
-Ulica to nie jest zbyt dobre miejsce do odpoczynku.
Usłyszała niski męski głos dochodzący zza jej pleców.
-Ja to wiem, ale moje papiery chciały po leżakować na gorącym asfalcie.
Odpowiedziała.
-Pomogę pani.
Dodał i ukucnął obok blondynki.
-A co to za kartki?
-Nie uwierzyłby pan, ale...
I w tym momencie podniosła głowę. Chciała powiedzieć, że ma zamiar dobrać się do piłkarza mieszkającego obok. Dobrze, że w porę spojrzała na niego. To był on!
-Ale... Przeprowadzam badania na temat traktowania zwierząt.
Wydukała.
-Tak?
Spytał z niedowierzaniem.
-Te kartki są tak jakby puste... Na niektórych tylko są jakieś rysunki.
Powiedział i po oddaniu blondynce ostatniej kartki wstał z ziemi i oparł się o swoje białe Audi.
-Te rysunki pomagają mi w pracy. Ja wszystkie pytania mam w głowie.
-Taka mądra główka...
Tylko spojrzała na niego i uśmiechnęła się delikatnie. Zaraz po tym schowała kartki do teczki i stanęła naprzeciwko niego.
Nie wiedziała co ma mówić. Kompletnie nie wiedziała jak ma się zachować. Dolly miała rację, jest cholernie przystojny.
-Pan to ten piłkarz, tak?
Rzuciła nie myśląc nad tym ani trochę.
-Tak, ten piłkarz.
Odpowiedział jej ze śmiechem.
-Wiedziałam, że skądś kojarzę...
-Nie kibicujesz Barcelonie?
-Powiem tak, nie przepadam za piłką nożną. Ale jestem na nią skazana, mój brat gra w jednym z Londyńskich klubów.
-W takim razie, może kiedyś zagramy razem? Kto przegra stawia obiad.
Zatkało ją! On ją podrywa! Na ulicy przed swoim domem! A jego dziewczyna jest w środku i czeka na niego. Jak można być takim chamem?
-Jestem jak najbardziej za.
Odpowiedziała i delikatnie przegryzła dolną wargę.
-Mogę na chwilę pani teczkę?
Spytał.
Dziewczyna bez zastanowienia podała ją mu.
Ten wyciągnął długopis i na jednej z kartek zapisał jej swój numer telefonu wraz z uśmieszkiem.
-Jak będzie pani wolna, proszę zadzwonić.
To ją tak bardzo zdziwiło, że nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie sądziła, że tak łatwo jej pójdzie.
-Susanna jestem, tak w ogóle.
Odpowiedziała mu wyciągając rękę w jego kierunku.
-Alexis.
***
Nie rozmawiali już długo. Dosłownie po dwóch minutach szła już w kierunku restauracji. Chciała jak najszybciej pochwalić się Dolly o swoim nabytku.
Brązowo oka brunetka siedziała na zewnątrz popijając kawę.
-Co tak szybko?
Spytała jak tylko ujrzała przyjaciółkę.
-Spotkałaś go?
Buzia dosłownie jej się nie zamykała, co chwilę zadawała Susannie nowe pytanie.
-Dasz mi coś powiedzieć, czy będziesz tak klekotać tą mordą?
Krzyknęła na nią zdenerwowana Susanna, którą już przerosły te pytania.
-Jest faktycznie przystojny.
Zaczęła, a Dolores już nie mogła wytrzymać z niewiedzy.
-Najpierw rozmawiałam z jego dziewczyną, jego nie było. Przeprowadzałam tą durną ankietę, na szczęście mają psy. Jego spotkałam już na zewnątrz, zrozum, że rozmawialiśmy kilka minut, a on już dał mi swój numer!
-Serio? Już? Sama widzisz, że nie jest szczery w związku... Jak daje swój numer obcej dziewczynie i to pod swoim domem...
-Nie wiem co ty w nim widziałaś...
-Nie wiesz? Jak kurwa nie wiesz? Widziałaś jak on wygląda? Wiesz ile on ma pieniędzy? Wiesz kim on jest? Właśnie to w nim widziałam... Tylko, że wszystkie dziewczyny to w nim widzą... Dlatego tak się nimi bawi...
Zakończyła i od razu posmutniała.
-Teraz to my sprawimy, że będzie cierpiał.
Zakończyła Susanna.

*************

Buuum :)
Nie będę się tutaj rozpisywała, chciałam Wam tylko życzyć zdrowych, wesołych Świąt i niezapomnianego Sylwestra, chociaż nie, lepiej, żebyście z niego nic nie zapamiętały! :D

16 komentarzy:

  1. Zapraszam na nowy rozdział http://i-love-you-please-dont-leave-me.blogspot.com/?m=1
    Nataleczka

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju boski ! *-*
    Nie pomyślałabym, że Dolores będzie chciała dokonać zemsty na Chile i poprosi Susane o pomoc. Swoją drogą może się to ciekawie potoczyć.
    Jej ja już chce następny :*
    Weny życzę ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uhhuhuh :D
    Cudny!
    Ciekawa jestem jak skończy się ten plan na Sanchezie, znając Ciebie, będzie ciekawie :)
    Już nie mogę doczekać się kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawie czy nie ciekawie, to już nie mnie oceniać :)

      Usuń
  4. Pomysłowa ta Susanna :D
    Tylko żeby ta "praca" nie doprowadziła ją do nieszczęścia...
    Tobie również życzę Wesołych Świat i udanego Sylwestra. Oraz oczywiście weny, byś nadal pisała tak świetne opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PLUS nie zapomnij poinformować mnie o następnym :)

      Usuń
    2. Kto wie, może będzie tego żałowała...
      Dziękuję bardzo :*

      Usuń
  5. Rozdział fajny, jak każdy poprzedni :)
    Kompletnie nie mam pomysłu co może tam się później wydarzyć...
    Może Susanna będzie z Sanchezem? Albo ta Dolores do niego wróci?
    Podpowiedź coś :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie powinnam podpowiadać... Bo nie będzie niespodzianki...
      No ale skoro tak bardzo chcesz, to coś Ci powiem... A więc...
      Z Sanchezem nikt nie będzie buuuu! :D
      Taka moja podpowiedź :)

      Usuń
  6. Na samym początku chciała również życzyć Ci Wesołych Świąt i udanego Sylwestra oraz całego przyszłego 2014 roku :*
    A co do rozdziału to bardzo mi się podoba i nie mogę doczekać się kolejnego :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nieeee!!!!
    Nie krzywdź Alexisa... On jest taki faaajny!
    Oby jakoś to przeżył :D
    Tobie również Wesołych życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahhaha, no wiadomo, że jest fajny, nawet bardzo ^^
      Ale trzeba go troszkę pomęczyć :)
      Dziękuję :*

      Usuń
  8. Cudny :D
    Dodawaj szybko następny i nawzajem :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Alexis Don Juan! :D
    Taki niegrzeczny kochaś z niego... Oby tylko tego nie żałował.

    OdpowiedzUsuń