Na początek urządzili konkurs rzutów karnych. Coś łatwego na rozgrzewkę.
Alexis na bramkę. Strzelali po pięć razy. Susanna trafiła pięć razy, Alexis próbował bronić, no ale bramkarz z niego cienki, więc wszystko wpuszczał. Czas na Susannę, też strzelone pięć bramek. Mimo, że Alexis strzelał delikatnie, ona i tak nie potrafiła obronić.
-Póki co remis.
Powiedział Alexis i ustawił piłkę około dwudziestu metrów od bramki.
-To teraz po pięć razy gole z akcji. Ty pierwsza?
-W porządku.
Odpowiedział mu i przechodząc obok niego delikatnie się o niego otarła, niby niechcący, ale jednak z całkowitym przemyśleniem.
Biegła z piłką w stronę bramki, Alexis stał mniej więcej na linii pola karnego. Był niemal pewien, że bez problemu zabierze dziewczynie piłkę. Niestety tak się nie stało. Blondynka okiwała go jak dziecko i bez problemu umieściła piłkę w bramce tuż obok bliższego słupka.
-Zwykły fart.
Powiedział Alexis, jak dziewczyna zaczęła cieszyć się z bramki.
Zmiana. Teraz to Alexis atakował.
Zaczął biec na pełnej szybkości w stronę blondynki. Tuż przed nią zwolnił, i zrobił zwód. Również umieścił piłkę w siatce.
Kolejne próby, wszystkie wykorzystane. Ostatnia próba Alexisa. Póki co 5-4 dla Susanny.
Chciał przelobować stojącą w polu karnym blondynkę, ale za nisko podrzucił piłkę. To był ruch bezwarunkowy. Podniosła prawą rękę do góry i bez problemu zatrzymała lecącą piłkę.
-Ej! Gdzie z tą łapą? Karny!
Krzyczał uśmiechając się przy tym.
-Jaki karny?! Nie gramy na karne!
-Ale na coś tą rękę podnosiła?
-Bo... Nie wiem! Sama się podniosła!
-To teraz będziesz miała okazję znów użyć rąk, karny!
Powiedział i ustawił piłkę na jedenastym metrze.
Bardzo chciał strzelić tego gola. Przecież nie może przegrać z dziewczyną. Kilku metrowy rozbieg i strzał! Kopnął mocno. Za mocno. Piłka poleciała daleko w trybuny.
-Cioooooootaaaaaa!
Krzyczała Susanna biegnąc w stronę Alexisa.
-Niech no tylko Cię złapie!
Krzyknął równie głośno Sanchez i zaczął biec do Susanny.
W tył zwrot! Zaczęła biec ile sił w nogach, by mu uciec. Niestety, był dla niej za szybki. Już po chwili złapał ją w pasie i podniósł do góry.
-I kto teraz jest ciotą?
Pytał trzymając ją.
-Nadal ty Sanchez!
Krzyknęła.
-Tak?!
To nie był dobry pomysł... Już po chwili leżała na trawie i zwijała się ze śmiechu. Siedzący na niej Sanchez znalazł jej słaby punkt. Łaskotki...
-Nie proszę, Alexis! Nie... Przestań!
Krzyczała przez śmiech próbując wyrwać się chłopakowi.
-Kto jest ciotą?
-Nadal ty!
I kolejna seria łaskotek.
-No dobra, przepraszam! Nie jesteś ciotą!
Powiedziała, gdy już zaczął ją boleć brzuch od śmiechu.
-I prawidłowo.
Powiedział a na jego twarzy pojawił się uśmiech zwycięzcy. Zszedł z blondynki i położył się obok niej.
-Ale to nie zmienia faktu, że przegrałeś i to ty stawiasz kolację.
Zaczęła patrząc w błękitne niebo.
-Nie ma problemu. Na co masz ochotę?
-No nie wiem... Może makaron?
-Ok, zabiorę Cię na taki makaron, jakiego na pewno jeszcze nie jadłaś.
Powiedział i wstał z trawy wyciągając ręce w kierunku blondynki.
-A w ogóle chciałabyś obejrzeć stadion?
Spytał się, gdy Susanna stała już ubrana w sukienkę, a on chował piłkę do torby.
-To prowadź, pani Sanchez!
Powiedziała z radością w głosie.
Na samym początku poszli do szatni.
Duża, granatowo-bordowa.
-To tutaj płaczecie po przegranym meczu?
Zaczęła, gdy rozglądała się po szatni.
-Ale jesteś zabawna...
Powiedział i podszedł bliżej dziewczyny.
-To Twoja szafka?
Spytała czując jego oddech na swojej szyi. Bardzo się denerwowała. Nie chciała zrobić nic głupiego, żeby go do siebie nie zniechęcić. Nie chciała też wydać się zbyt łatwa. Jakie to trudne...
-Tak, moja.
Odpowiedział jej.
-Może...
Kontynuował i delikatnie objął dziewczynę w pasie.
-Dałabyś mi coś, żebym przed każdym meczem mógł przypominać sobie o Tobie?
Dodał i już pewniej położył ręce na jej brzuchu.
-A co byś chciał?
Spytała się i odwróciła się przodem do piłkarza. Pierwszy raz stanęła tak blisko niego. Pierwszy raz mogła tak dokładnie przyjrzeć się jego oczom. Były naprawdę śliczne.
-Ciebie bym chciał. W całości.
Nie wiedziała co ma mu odpowiedzieć. Zamurowało ją.
-Może wspólne zdjęcie?
Zaproponowała, gdy przypomniało jej się to, co mówiła Dolores.
-Zdjęcie?
-No tak, będziesz mógł mnie oglądać przed meczem.
Dodała i wyciągnęła komórkę.
-Gotowy?
Zaczęła robić zdjęcia. Na większości z nich mocno przytulała Sancheza, lub całowała go w policzek. Czuła się, jakby miała jakąś blokadę, nie mogła się przełamać, by pocałować go w usta. Takie zdjęcie załatwiłoby wszystko, ale nie mogła tego zrobić.
-Wywołam jej i Ci przyniosę.
Powiedziała i schowała telefon do kieszeni.
-Idziemy na tą kolację?
-Chodźmy.
***
Usiedli w stoliku w jednej z najlepszych restauracji w Barcelonie. Do restauracji, do której wstępu nie mają paparazzi, więc mogą być spokojni, że nikt im nie zrobi zdjęcia, a szkoda...
-Pozwolisz mi wybrać dla siebie danie?
Spytał spoglądając na blondynkę, która była najwidoczniej oczarowana tym pięknym lokalem, bo rozglądała się na boki
-Dobrze, tylko ma być smaczne!
Odpowiedziała grożąc mu palcem. Alexis złożył zamówienie. Czekali na nie około piętnastu minut w między czasie rozmawiali o różnych rzeczach. Poznawali się bliżej.
W rzeczywistości Alexis wydał jej się całkiem inny niż opisywała go Dolores. W jej spostrzeżeniu to zwykły cham i prostak, który myśli, że może mieć każdą i wykorzystuje swoją pozycje w życiu, by zaciągać co noc nowe dziewczyny do łóżka. Tak naprawdę, on był bardzo miłym i kulturalnym człowiekiem. Bardzo wyluzowany i zabawny. Całkiem inny niż opisywała go Dolores.
-Smacznego życzę.
Powiedział kelner i podał dwa dania.
-To moje ulubione w tej restauracji.
Powiedział Alexis i chwycił w rękę widelec.
-Co to jest?
Spytała Susanna oglądając cały talerz.
-Makaron z jakimś takim lekkim sosem plus na ostro zrobione krewetki. Bardzo dobre, spróbuj.
Zachęcał ją. Cóż, nigdy nie smakowały jej krewetki, ale nie chciała by Alexisowi zrobiło się smutno, więc zjadła.
Nie były takie złe. Czyli jedyne rozwiązanie tego, że zawsze jej krewetki nie smakowały, jest takie, że po prostu ich nie umiała zrobić, proste i logiczne.
-To za wspaniały wieczór!
Powiedział Alexis i podniósł kieliszek z winem do góry.
-To mam rozumieć, że masz jeszcze jakieś plany? Miała być tylko kolacja...
Odpowiedziała mu i stuknęła swoim kieliszkiem w jego, po czym upiła łyk wina.
-Przecież nie mógłbym pozwolić, żebyś o tak później porze wracała sama do domu. Odwiozę Cię do domu, a później się zobaczy.
Dodał a w jego oczach automatycznie zapaliły się małe iskiereczki.
-Się zobaczy...?
Próbowała jak najwięcej od niego wyciągnąć, chciała wiedzieć na czym stoi.
-Bo... Z tego co pamiętam, proponowałaś też śniadanie...
-Chcesz spędzić ze mną noc?
Spytała bez wahania.
-Znaczy wiesz... No bo... Ten... Ty chciałaś... To przecież... No...
Zaczął się jąkać.
-Oj Alexis, Alexis... Taki macho jesteś, a nie umiesz wysłowić się przy dziewczynie i jak mężczyzna powiedzieć czego chcesz?
Spytała i wyzywająco oparła się o krzesło, popijając wino. Cały czas głęboko wpatrywała się w oczy piłkarza. Wiedziała, że już osiągnęła więcej niż zamierzała. Postanowiła więc pójść na całość, a co! Raz się żyje!
-Ale przy jakiej dziewczynie... Nie jesteś jak każda inna...
Odpowiedział jej.
-Idziemy do Ciebie?
Spytała, a jego zatkało. Cały wieczór była jakby to powiedzieć.. Niedostępna, rzadko okazywała zainteresowanie nim, a teraz chce iść do jego domu. Normalnie bez wahania by się zgodził. Ale w domu jest chyba Laia... Jakby to wyglądało, gdyby spotkały się w tak dwuznacznej sytuacji?
-W porządku!
Odpowiedział jej wstał od stołu zostawiając na nim grubo ponad pięćdziesiąt euro.
Wyszli z restauracji i wsiedli do samochodu.
-Wiesz, będziemy musieli jeszcze na stację benzynową zajechać, bo mam mało paliwa...
Powiedział zerkając na dziewczynę. Oczywiście kłamał.
Po chwili byli już na stacji.
-Zaczekasz tu na mnie? Czy idziesz do środka?
-Zaczekam.
Odrzekła mu i lekko się uśmiechnęła.
Żeby nie było, żeby się nie domyśliła, nalał do baku trochę paliwa.
-O mój Boże! To Alexisssss!!!!!
Krzyczała jakaś kobieta stojąca niedaleko chłopaka. Dla niego takie sytuacje to norma.
-Mogę autograf Panie Sanchez?!
Spytała podchodząc do niego z kartką i długopisem. Cała aż skakała z radości a w oczach miała łzy.
Oczywiście podpisał jej się na kartce, ale zaraz po tym szybko ją spławił, mówiąc, że bardzo się śpieszy.
Wszedł do środka w celu zapłacenia za paliwo. Wyniosło go to około dwudziestu euro. Oczywiście kasjer też zapragnął mieć pamiątkę ze spotkania z Alexisem. Jedno małe zdjęcie i załatwione. Teraz w końcu mógł zrobić to, po co tak na prawdę tutaj przyjechał.
-/Laia?-/
Spytał, gdy usłyszał kobiecy głos z słuchawki telefonu.
-/Cześć kochanie, co chcesz?-/
Odpowiedziała mu.
-/Słuchaj, jesteś w domu? Nudzisz się?-/
-/Nie kotku, nie ma mnie. Jestem u Laurenn... Nie gniewasz się?-/
-/To nawet dobrze się składa, bo Marc zaprosił mnie dziś na małe piwo, nie chciałem zostawiać się samej, ale jak widać wszystko dobrze się ułożyło-/
-/W porządku, do zobaczenia jutro w południe kotku. Kocham Cię-/
Rozłączył się. Nie mógł jej powiedzieć, że ją kocha, gdy w głowie cały czas miał inną dziewczynę- Susannę.
I następny telefon, tym razem do Marca.
-/Halo? Bartra?-/
-/A kto inny debilu?-/
-/ Nie mam dzisiaj ochoty na kłótnie kretynie, jak coś, to dzisiejszej nocy jestem u Ciebie.-/
-/Co? Czemu? A może ja nie chcę, żebyś ty u mnie spał? Może ja się Ciebie brzydzę? Może uważam, że ty śmierdzisz, co? Sanchez!-/
-/Bartra ty baranie! Jak Laia zadzwoni, albo coś, jestem u Ciebie i całą noc tam byłem? Ok? Mogę na Ciebie liczyć?-/
Pytał. Marc i Alexis od niedawna się przyjaźnią. Mimo tego znają siebie bardzo dobrze. Bardzo się lubią.
-/Dobra... A ładna chociaż ta dziewczyna jest?-/
-/Jaka dziewczyna?!-/
-/No ta, z którą teraz jesteś. Bo w jakim innym celu dzwoniłbyś teraz do mnie z taką prośbą?-/
Znają się aż za dobrze.
-/Nawet nie wiesz jak ładna! Dzięki raz jeszcze.-/
Powiedział i z uśmiechem na twarzy schował telefon do kieszeni.
***
Siedziała grzecznie w samochodzie. Siedziała, póki nie zobaczyła paparazzich. Normalnie z nieba jej spadli!
Poprawiła fryzurę i wyszła z samochodu po czym oparła się o maskę.
Chciała, żeby paparazzi zrobił jej zdjęcie z Sanchezem. Zdjęcie, które jutrzejszego dnia znajdzie się w gazecie. To byłoby wspaniałe! Związek Sancheza z Grassi od razu zakończony, no chyba, że ta dziewczyna lubi, jak się ją zdradza...
-Nudziło Ci się samej, co?
Spytał się Alexis podchodząc do blondynki.
-Tęskniłam za Tobą!
Powiedziała do niego i mocno wtuliła się w jego ciało.
-Yyy.. Co ty robisz?
Spytał się Alexis delikatnie kładąc ręce na jej ciele.
-Przytulam się, nie widzisz?
Odpowiedziała mu z uśmiechem.
Kątem oka widziała flesze aparatu. Misja ukończona!
-Susanna...
Zaczął Alexis i odsunął o dosłownie centymetry dziewczynę od siebie.
Ich oczy były w odległości pięciu centymetrów od siebie. Czuła, wiedziała, że on chce ją pocałować. To byłby teraz szczyt jej marzeń! Pod każdym względem. Nie dość, że zdjęcia byłyby bardziej realistyczne, to co tu ukrywać... On jej się nadzwyczajnej w świecie podobał. Chciała go pocałować.
-Susanna... Jak ty to robisz, że ja ciągle o Tobie myślę?
Kontynuował.
Nic mu nie odpowiedziała, może nie chciała, a może po prostu nie wiedziała co mam u powiedzieć. Spojrzała tylko głęboko w jego oczy i czekała aż ją pocałuje.
Kocham, kocham, kocham no normalnie
OdpowiedzUsuńKOOOOOOCHAAAAAAAAAAM !!!!
Boże Alexis!
Bożeeee!!!!
Czemu ześ to zrobiła?! Czemmu?
Jak mogłaś przerwać na pocałunku? Jaaak?
Uwielbiam Ciebie i Twojego bloga!
No kooocham! :*
Hahahhaha :*
UsuńA ja uwielbiam Twoje komentarze, no normalnie kooooooocham je <3
No wiesz, już słynę z tego, że przerywam w najciekawszych momentach, nic na to poradzę i tego nie zmienię :P
Hhaha, dobry ten wcześniejszy komentarz :)
OdpowiedzUsuńDołączał się do niego, jeśli mogę :*
A co od siebie powiem, fajnie że jest Marc <3
Ale źle, że Alexis każe mu kłamać... Ale tam, i tak jest świetnie :D
Nie kłamać... Po prostu nie każe mu mówić całej prawdy, a to różnica ^^.
UsuńDzięki za komentarz :*
Świetny, bo całkiem inny, niż reszta, dlatego tak świetnie się go czyta.
OdpowiedzUsuńAlexis i Susanna są taaaaacy słodcy *_*
Och i Ach <3 <3 <3
Niee, kiedyś naprawdę się na Ciebie obrażę... Jak mogłaś w takim momencie przerwać? :(
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie przedstawiłaś Alexisa jako negatywnej postaci, znaczy chociaż w sumie jest on negatywny... Chce zdradzić swoją dziewczynę.. Ale mam nadzieję, że coś powymyślasz i będą mogli na spokojnie być ze sobą, fajnie by było :)
Normalnie, lubię denerwować ludzi :*
UsuńPowiem Ci tak, nie chciałam, żeby to był blog typu "Żyli długo i szczęśliwie". Gdzie od początku wszystko jest kolorowo i tak też się zakończy. Nie lubię pisać takich opowiadań, dlatego pewnie jak zauważyłaś, moje poprzednie dwa opowiadania kończyły się niezbyt dobrze, bo śmiercią jednego z bohaterów. Można się domyśleć, że to opowiadanie też nie będzie usłane różami i coś się stanie... Ale kto wie, może coś mi odbije i wszyscy będą szczęśliwi, ale wątpię :)
Ja osobiście lubię drastyczne i tragiczne zakończenia, są po prostu ciekawsze i bardziej realistyczne :)
Fajny pomysł z tym rozwaleniem związku Sancheza :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy jej on wyjdzie, czy może zakocha się w Sanchezie i nie będzie miała serca psuć go... Cóż, co się nie stanie, na pewno będzie ciekawie :P
Informuj o kolejnym.
No nie w takim momencie :c jak tak możesz ! :)
OdpowiedzUsuńPowalił mnie tekst Marca :D no i brawa dla Susany za wygrany mecz ;)
Czekam na następny, już zżera mnie ciekawość :*
Cudny :*
OdpowiedzUsuńNie będę się tutaj rozpisywała, bo i tak wiesz co o nim sądzę, świetny jest :)
Daj znać o kolejnym.
Tak bardzo kocham! <3
OdpowiedzUsuńDoszłam do wniosku, że Sanchez i Maxwille muszą być razem! Nie ma innej opcji! :*
Skoro tak mówisz, to tak musi być :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń