piątek, 27 grudnia 2013

V. Pierwsze chwile razem

Dzwonić? Czy nie dzwonić? Oczywiście, że dzwonić! Tylko co powiedzieć, gdy w słuchawce rozbrzmi już ten niski, męski głos?
-No dzwoń że!
Krzyczała Dolores podając komórkę blondynce.
Było czwartkowe przedpołudnie. Piękny lipcowy dzień.
Siedziały w salonie na kanapie i robiły kolejny krok w stronę zniszczenia życia Alexisowi.
-Ale co ja mam powiedzieć?
Spytała się jej Susanna.
-Nie wiem, cokolwiek. Coś wymyślisz.
-No dobra...
Wpisała numer. Jeszcze zanim nacisnęła zieloną słuchawkę, spojrzała na numer i wzięła głęboki oddech. Sama nie wiedziała czemu, ale bardzo denerwowała się przed tą rozmową.
Pierwszy sygnał, drugi, trzeci... Nikt nie odbiera.
-I co? Nie odbiera?
Pytała się zniecierpliwiona Cingo.
-Ciii...
Odrzekła zatykając swoje usta placem wskazującym.
Nagle przestała słyszeć sygnał poczekania. Teraz słyszała już tylko jakieś szmery i śmiech w tle.
-/Alexis?-/
Spytała pierwsza w niemałym zakłopotaniu.
-/Nie. Przykro mi. Tutaj Marc.-/
-/Oouu.. To przepraszam, pomyłka w takim razie.-/

Odparła i już chciała się rozłączyć, gdy męski głos jej w tym przeszkodził.
-/Znaczy to jest telefon Alexisa, ale go teraz tutaj nie ma. Biega karne kółka, niedługo powinien skończyć, przekazać mu coś?-/
-/Nie, nie trzeba... Albo... Niech Pan się go spyta, czy nasz układ jest dalej aktualny, jak tak, niech oddzwoni na ten numer.-/
-/Postaram się nie zapomnieć-/

Odpowiedział i rozłączył się.
-I? I? I?
Zaczęła Dolores od razu jak tylko Maxwille odłożyła telefon.
-Nie wiem. Ktoś innym odebrał... Niby ma oddzwonić...
Odpowiedziała wykrzywiając twarz.
Kolejne godziny spędziły przy telefonie. Chodziły po Barcelonie cały czas mając nadzieję, że Sanchez oddzwoni. Niestety, bez skutku.
-Dolly, jak Ci się właściwe układa?
Spytała, gdy siedziały na jednej z ławek w parku.
-Ale o co pytasz?
-No wiesz... Jesteś z kimś? Praca... Nie wiem co teraz dzieje się w Twoim życiu...
-U mnie... Dobrze. Właściwie. Narzekać nie mogę. Nie pracuję, ale rodzice przesyłają mi pieniądze. W końcu tyle ich mają, a ja jestem ich jedyną córką więc na mnie je wydają. Ale jestem samotna. Nie mam nikogo na stałe. Nie miałam i zapewne nie znajdę. Z przyjaciółmi też jest ciężko. Wszyscy są w takim wieku, że myślą o zakładaniu rodziny, skupiają się na karierze, a mnie to nie kręci. Mam zamiar całe życie być nie przywiązana do niczego, chcę być wolna. Ale fajnie by było mieć kogoś przy sobie... Może teraz, jak już tutaj jesteś nie będę czuła się samotnie, wszystko będzie tak jak dawniej.
-To raczej nie będzie możliwe... Bo gdy skończę z Alexisem, wracam do Londynu, do braci.
-Pojadę z Tobą.
-Jak to?! Przecież ty nigdy nie chciałaś stąd wyjeżdżać?
-Kobieta zmienną jest. Jeśli to nie byłby dla Ciebie problem, to poleciałbym z Tobą do Londynu, a później to już się zobaczy.
-Oczywiście, że nie ma problemu!
Powiedziała zachwycona i rzuciła się w ramiona przyjaciółce. Zawsze chciała ją mieć blisko siebie, niestety przez te lata to było nie możliwe, teraz ma się wszystko zmienić. Ale czy się zmieni?
***
Kierując się do domu ustalały wszystko co związane z Alexisem. Ustaliły cenę za zlecenie. Dolores zaproponowała sześć tysięcy euro. Susanna bez wahania się zgodziła. To dużo pieniędzy, a są jej teraz bardzo potrzebne. Nawet nie zastanawiała się nad tym, że za pieniądze będzie niszczyła czyjeś życie. Teraz to nie było dla niej ważne, bo on nie był dla niej ważny...
Gdy weszły do domu, usłyszała dzwoniący telefon.
-To on?! To on?!
Krzyczała Dolores.
Blondynka tylko spojrzała na wyświetlacz. Tak, to on. Szybko odebrała telefon.
-/Słucham?-/
-/Cześć śliczna! Nie przeszkadzam?-/
-/Nie, nie przeszkadzasz. Cieszę się, że oddzwoniłeś-/

Chciała wydać się jak najbardziej zainteresowana osobą Chilijczyka. Chciała jak najszybciej go w sobie rozkochać, by jak najszybciej wrócić do Londynu. Wydaje się to być łatwe. Nawet bardzo. Wie, że potrafi oczarować sobą mężczyzn. Wie też, że Alexis jest typem faceta, który nie przepuści takiej okazji, gdy dziewczyna sama "pcha mu się do łóżka".
-/To jak? Układ nadal aktualny? Jeden mały meczyk, przegrany stawia obiad?-/
Kontynuował.
-/Może lepiej kolację? I... śniadanie?-/
Odpowiedziała przegryzając wargę. Sama nie wiedziała, dlaczego tak powiedziała. Ale cóż, czego nie robi się dla pieniędzy.
-/Jestem jak najbardziej za! To jutro?-/
-/W porządku. A gdzie?-/
-/Zobaczę jeszcze co da się zrobić, może wpuszczą nas na stadion... Gdzie mieszkasz? Przyjadę po Ciebie?-/

Wiedziała, że nie może podać mu adresu, przecież domyśli się, że coś nie tak. Zorientuje się, że zna się z jego byłą.
-/To nie jest dobry pomysł. Spotkajmy się przy Angelas Brande.-/
-/Jeśli tak wolisz... To jutro 18?-/
-/Do zobaczenia.-/

Odpowiedziała i rozłączyła się. Była z siebie tak zadowolona, tak dumna, że udało jej się umówić na randkę z jakby nie było, gwiazdą. On. Chłopak, który może mieć każdą, postanowił umówić się z nią. Miała tego świadomość, że on chce tylko ją przelecieć i zostawić. Wiedziała też, że tak się nie stanie. Mimo że bardzo zależy jej na tych pieniądzach, wie, że nie odda mu swojego ciała. Potrzebuje tylko zdjęcia w objęciach Sancheza, które przez przypadek zobaczy Laia, jego dziewczyna... Później tylko dopilnować, by zerwali to cudowne zakończenie! Czego ta Dolores nie wymyśli...
***
Całe przedpołudnie następnego ranka spędziły na przygotowywaniu Susanny do randki.
-Może ta czerwona, obcisła sukienka?
Zaczęła Dolores.
-Do tego buty na wysokim obcasie, mocny makijaż? Podoba Ci się?
Mówiła wyciągając ciuchy z szafy. Susanna siedziała tylko na łóżku i przyglądała się temu wszystkiemu z uśmiechem na twarzy.
-Dolly, ten komplet wygląda wspaniale, chętnie bym go założyła, ale idziemy grać w piłkę. Tak będzie trochę nie wygodnie...
-Serio myślisz, że będziecie grać w piłkę? Przecież jak on zobaczy Cię tak ubraną, od razu będzie chciał Cię całować, piłka nie będzie mu wtedy w głowie!
-Ale mi nie o to chodzi! Nie chcę mu dać siebie na tacy, niech się chłopak trochę pomęczy...
-Suss! Tylko żebyś tego nie spieprzyła! Bo wiesz, jak będziesz grała taką niedostępną, to może się znudzić i Cię zostawi. I nici z naszego planu!
Mówiła przerażona.
-Spokojnie. Dam radę.
Odpowiedziała jej ze spokojem w głosie i podeszła do szafy.
Wybór padła na legginsy, czarne i turkusową bokserkę. Wygodnie i mega seksownie.
-Ale przecież... Wy macie iść na kolacje... Jak pójdziesz tak ubrana?
Pytała Dolores ze smutną miną.
-No niech Ci będzie!
Odpowiedziała jej załamując ręce. Wyciągnęła z szafy zwiewną, kolorową sukienkę, już po chwili założyła ją na siebie.
-Lepiej?
-Tak!
-Tylko nie wiem, jak będę w tym grała...
-Dasz mu wygrać, postawi kolację, wszyscy będą szczęśliwi.
Dodała siedząc na podłodze i głaszcząc psa.
Nie chciała "dać mu wygrać". Wiedziała, że z nim nie ma szans, że to jest światowej klasy piłkarz. Ale wiedziała też, że potrafi coś tam ugrać. Dlatego nie chciała na wstępie się poddać.
Dochodziła umówiona godzina.
Susanna po drobnych poprawkach Dolores wyglądała cudownie!
Dziewczęca sukienka, baletki, małą torebka przewieszona przez ramię, włosy swobodnie opuszczone na ramionach i delikatny makijaż. Cud, miód i orzeszki!
-I pamiętaj,  masz go w sobie rozkochać! Albo chociaż zrobić zdjęcie jak się całujecie. Masz zepsuć jego związek.
Mówiła Dolores na pożegnanie.
-Dlaczego właściwie tak Ci na tym zależy? Nie lepiej zapomnieć? Znaleźć swoje własne szczęście, a nie niszczyć cudze?
Spytała stojąc już w drzwiach wejściowych.
-Zdradził mnie. Zarzekał się, że mnie kocha, a zostawił mnie dla innej. Jak niechcianą zabawkę. On był dla mnie wszystkim. Nie potrafię tak po prostu zapomnieć, muszę się zemścić.
Nie miała dłużej sił wybijać tego pomysłu z głowy brunetki. W sumie, to nie jej problem. Zrobi swoje, dostanie kasę i zapomni. Przynajmniej takie jest założenie.
***
Jakieś piętnaście minut po szóstej, była już na umówionym placu. Spokojnie się rozejrzała i już po chwili, ujrzała wysiadającego i zbliżającego się w jej stronę Alexisa. On był na prawdę bardzo, bardzo przystojny!
Ta biała koszulka opinająca się na jego mięśniach, czarne okulary, ten zapach perfum... I jak tu się w nim nie zadurzyć? Nie ma co się dziwić Dolores, że tak bardzo cierpi.
-Cześć śliczna!
Powiedział na powitanie i pocałował blondynkę w policzek.
-Pięknie wyglądasz!
Dodał i okręcił wokół własnej osi dziewczynę.
-Dziękuję.
Odpowiedziała.
-Gotowa na meczyk?
Spytał z uśmiechem na twarzy.
-Na Twoim miejscu nie byłabym taka szczęśliwa. Już za chwilę dostaniesz łomot od dziewczyny, będzie czym się chwalić przed kolegami.
-Zobaczymy, zobaczymy...
Już po chwili siedziała obok niego jadąc w stronę stadionu.
-Gdzie będziemy grali?
Zaczęła.
-Co powiesz na Camp Nou?
-To ten Wasz wspaniały stadion? Mój brat aż sika, jak słyszy tą nazwę... Nie wiem czym tutaj się zachwycać. Zwykła budowla. Widziałam o wiele piękniejsze, większe... Jak na przykład Santiago Bernabeu.
Zakończyła i od razu spojrzała na Sancheza. Za wszelką cenę chciała zobaczyć jak na to zareaguje. Dobrze wiedziała, że Barca i Real to dwa znienawidzone kluby.
-A byłaś kiedyś na Camp Nou?
-Nie.
-To nie masz co oceniać. Ja byłem i tutaj i w Madrycie. Osobiście Kataloński stadion o wiele bardziej mi się podoba. Nawet nie przez to, że tutaj gram, nie przez to, że jestem Cules. Po prostu jako budynek bardziej mi się podoba.
-O gustach się nie dyskutuje.
Odpowiedziała od niechcenia. Miała ochotę na sprzeczkę, a on spokojnie jej odpowiedział. Nie tak miało być...
Po piętnastu minutach byli na stadionie. Ochroniarz bez problemu wpuścił ich na murawę.
Alexis rzucił  czarną torbę treningową obok ławki rezerwowych i podszedł do blondynki, która zatrzymała się przy tunelu wejściowym.
-Nie idziesz dalej?
Spytał stojąc obok niej.
-Duży.
Odpowiedziała oglądając stadion.
-Piękny jest. Jestem szczęściarzem, że mogę na nim grać.
-Już niedługo nie będziesz taki szczęśliwy, jak przegrasz.
-Tak?! Zobaczymy.
Odpowiedział i złapał blondynkę za rękę ciągnąc ją w kierunku ławki rezerwowych.
-Masz zamiar tak grać?
Spytał się oglądając Susannę od stóp do głów.
-No... Raczej tak.
Odpowiedziała mu zawieszając ręce na biodrach.
Sanchez schylił się do torby. Wyciągnął z niej korki, i rzucił je obok torby. Zaraz po tym zrobił to samo z piłką.
-Mam dodatkową koszulkę, chcesz?
Spytał i sam ściągnął swoją koszulkę.
Aż zaschło jej w gardle, gdy ujrzała umięśniony tors piłkarza. Stała przez ułamek sekundy i gapiła się w jego półnagie ciało. Musiało to śmiesznie wyglądać.
-To chcesz?
Spytał raz jeszcze zakładając meczową koszulkę na swoje ciało.
-Poproszę.
Już po chwili trzymała w ręku koszulkę z napisem "Alexis 9 ".
-Tylko nie podglądaj!
Powiedziała do niego grożąc mu palcem.
-Nie miałem zamiaru.
Mówił śmiejąc się.
Gdy chłopak pobiegł z piłką w kierunku jednej z bramek, Susanna zamieniła sukienkę na koszulkę. Była ona tak duża, że sięgała jej do połowy uda, prawie dalej niż sukienka. Włosy spięła w luźny kok, a buty ściągnęła.
Trawa była taka mięciutka. Chodzenie po niej było bardzo przyjemne.
-Gotowy na przegraną?
Spytała podchodząc do Sancheza.
-Ślicznie wyglądasz.
Odpowiedział zmieniając temat.
Tak często jej to powtarzał, naprawdę musiała mu się podobać.

*******

I piąteczka :)
Jesteśmy już na półmetku, w moim założeniu jest napisanie dziesięciu rozdziałów. Od teraz jesteśmy już bliżej końca niż początku.
Mam nadzieję, że się podoba :)

11 komentarzy:

  1. Tak szybko chcesz go zakończyć... :(
    Szkoda...
    Ten rozdział fajny, w końcu więcej Sancheza :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aaaa i jeszcze.
      Tam jest coś o Bartrze?
      Bo Marc... Tak?!
      :* <3

      Usuń
    2. Taaaak, to Bartra, ty to masz czuja :*

      Usuń
  2. Fajnie, że tak szybko dodajesz nowe rozdziały, dłużej bym bez nich nie wytrzymała :d
    Ten jest równie fajny jak poprzedni.
    Coś czuję, że Alexis szybko zadurzy się w Susannie... <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny !
    Z resztą, jak każdy Twój rozdział :)
    No ciekawe jakim wynikiem skończy się ten meczyk *-*
    Fajnie, że tak szybko coś dodałaś awwwwwww :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no no :D
    Jak dla mnie idealnie by było :
    Alexis+Susanna=Looove!
    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tak poza tym, bo zapomniałam wyrazić swojej oceny,
      bardzo mi się podoba. Chyba przez to, że jest taki inny ten blog.. Bardzo fajnie go się czyta :)

      Usuń
    2. Hahahah, cóż za równanie :)
      Może się spełni... Któż to wie ^^
      Fakt, jest inny. Bo chyba w żadnym z blogów, nie rozbija się związku piłkarza, przynajmniej ja się z takim nie spotkałam :)

      Usuń
  5. Czyli ten blog będzie najkrótszy ze wszystkich... Przyzwyczaiłaś wszystkich do 20 kilku rozdziałów, a tu 10... :(
    Wiesz ty... </3
    Ale i tak bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny :D
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń